Władza dla władzy
Być może jeszcze pół roku temu polski przywódca mógł iść dwa kroki za społeczeństwem, śledząc słupki poparcia. Dzisiaj taka inflacja odwagi cywilnej może nas kosztować więcej, niż chcemy sobie wyobrazić – ostrzega publicysta
Zacznijmy od tego, co jest rodzajem skuteczności, który nie ma nic wspólnego z pragmatyzmem. W polskiej polityce wciąż mamy do czynienia z woltami poszczególnych aktorów. Od światopoglądowych poczynając, a kończąc na zaskakujących transferach międzypartyjnych. Miano skutecznych uzyskali ci, którzy dzięki najbardziej nawet koniunkturalnym ruchom przetrwali w parlamentarnych i rządowych układankach.
Politycy sprawni inaczej
Gwiazda ostatniej kampanii wyborczej Janusz Palikot zaczynał jako katolicki intelektualista, który z pomocą żołądkowej gorzkiej stworzył tygodnik „Ozon" na fali ruchu JP2. Potem harcował na lewym skrzydle Platformy Obywatelskiej. Był funkcjonalny z punktu widzenia gry premiera Tuska przeciw prezydentowi Kaczyńskiemu. W wersji JP3 – wyszedł z Platformy. Stał się showmanem swobód obyczajowych i walki z krzyżem.
Argument, który dla Palikota jest najważniejszy i wystarcza dla uzasadnienia jego politycznych meandrów, to „mam wyniki". W tym względzie jest być może najzdolniejszym uczniem Piotra Tymochowicza. Nie on pierwszy i nie ostatni sięga po definicję skuteczności mierzoną słupkami poparcia społecznego. Wciąż liczy się, czy ktoś zaszedł wysoko i jak długo tam siedzi, a nie to, co robi dla kraju.
Pora więc rozpocząć spór o pragmatyzm w polskiej polityce. Szczególnie, gdy w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta