Nagrania w firmach nie zawsze skuteczne
Coraz częściej pracownicy i ich szefowie podstępnie zapisują swoje rozmowy w dyktafonie i potem je rozpowszechniają, np. w Internecie. Jednak w razie sporu taki dowód w sądzie ma marne szanse powodzenia
Powszechna dostępność urządzeń służących do utrwalania dźwięków (funkcję „dyktafon” ma każdy telefon komórkowy) i liczne „popularyzujące” podsłuchy z życia publicznego spowodowały bujny rozwój prywatnej fonografii. Nie ominęło to także środowiska pracy.
Bez zgody i wiedzy
Podstępne nagrywanie i upublicznianie cudzych wypowiedzi stało się niemal narodowym sportem, o czym przekonują liczne fonografie w portalu YouToob. Trafiają tam przekleństwa kierowane do pracownika przez poirytowanego szefa czy jego niedwuznaczne awanse czynione podwładnej itp.
Tym sposobem bezrefleksyjny gwałt na prywatności odbywa się na co dzień na naszych oczach, skutecznie stępiając społeczną wrażliwość. Oglądający mają dobrą zabawę, tyle że najczęściej kosztem nagrywanej osoby.
Zapisy rozmów, z których jedna strona chce wyciągnąć korzystne dla siebie skutki, np. procesowe, to już nierzadko przedstawiane w sądzie dowody. Mają np. dowieść...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta