Na narty przed świtem
Fani wszelkich desek będą wniebowzięci. Po dniu szaleństw na snowboardzie lub na nartach wieczorem deski śnieżne zamienia się na wodne i… surfuje po falach! Gdzie tak jest? Mało kto zgadnie, że chodzi o Trysil w Norwegii
Łoś czy łosoś? – muszę wybrać kolacyjne menu. Dopiero przyjechałam, a tu takie dylematy... Szczerze mówiąc, bardziej niż jedzenie interesuje mnie mapka wyciągów. Położony ok. 210 km na północny wschód od Oslo Trysil to największy z norweskich ośrodków narciarskich. Z wielkimi tradycjami, o których przypominają widniejące w herbie miasteczka kijki narciarskie
Uwaga, niedźwiedź na stoku
Góry wznoszące się ponad Trysil przypominają trochę nasze Beskidy: kopulaste, po części zalesione, a u góry łyse. Najwyższa z tych, na których się jeździ, sięga 1132 m n.p.m. (wyciągi dojeżdżają 100 m niżej). Trasy są doskonale przygotowane, a przestrzeń do jazdy naprawdę spora. Co ważne, wszystkie 66 nartostrad (ogólna długość 71 kilometrów, najdłuższy zjazd 5,4 km) możemy pokonać bez odpinania nart dzięki 31 połączonym z sobą wyciągom. Wiele stoków to długie, relaksowe trasy zielone i łatwe niebieskie, ale stromych czarnych też nie brakuje. Dość powiedzieć, że w grudniu 2011 roku Trysil było gospodarzem Pucharu Europy w slalomie gigancie.
Jeśli wybierzemy się do Trysil na początku zimy, ze względu na krótki dzień musimy się przygotować na jeżdżenie przy sztucznym świetle. Na szczęście dzień szybko się wydłuża – na początku kwietnia przy kolacji będzie zupełnie widno! Od lutego powodzeniem cieszy się jazda na nartach...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta