Sankcje muszą być automatyczne
Unia od początku miała zdrowe zasady dyscypliny finansowej. Ale nieprzestrzeganie ich przez polityków podważyło wiarygodność całej strefy euro – piszą ekonomiści fundacji FOR Piotr Stolarczyk i Witold Wojtas
Od przeszło dwóch lat Unia Europejska próbuje przezwyciężyć własną niemoc w rozwiązaniu kryzysu zadłużenia. W maju 2010 r., gdy Grecja nie była w stanie dłużej ukrywać rzeczywistego stanu swoich finansów publicznych, rozpoczął się wyścig z czasem, a biorący w nim udział politycy prześcigali się w pomysłach, jak rozwiązać problem południowoeuropejskiego długu.
Grudniowy szczyt Rady przyniósł propozycje rozwiązań, które miałyby zwiększyć w przyszłości stabilność finansową Unii. Jedną z nich jest zasada zakładająca automatyzm w karaniu państw prowadzących nieodpowiedzialną politykę budżetową. Pomysł ten jest rozsądny i trafia w sedno. Historia, jak pokazujemy poniżej, dowodzi, iż mechanizm automatycznych sankcji jest warunkiem koniecznym dla odbudowy wiarygodności unii walutowej.
Problem jednak w tym, że nie dalej jak cztery miesiące temu, podczas negocjacji tzw. sześciopaku, analogiczna zasada automatyzmu została rozmontowana przez Francję. Trudno oprzeć się wrażeniu, że cała historia regulacji ostrożnościowych w UE pokazuje brak konsekwencji i determinacji w ich realizacji.
Kryzys obnażył słabości
Ryzyko, że niektóre kraje będą chciały zadłużać się ponad miarę, korzystając z wiarygodności innych członków strefy, było znane...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta