Hieroglif w kinie
Hieroglif w kinie
Z Peterem Greenawayem, reżyserem "The Pillow Book" rozmawia Jerzy Wójcik
Jest pan twórcą w iście renesansowym stylu: maluje pan, zajmuje się grafiką, ilustruje książki, reżyseruje opery, pisze eseje, scenariusze i kręci według nich filmy. Zrealizował ich pan ponad trzydzieści. Czy to kino pochłonęło już pana najbardziej i jest pan głównie filmowcem?
Nie. Maluję, piszę scenariusze i robię filmy. Zgodzi się pan zapewne ze mną, że sztuka filmowa ciągle jeszcze pozostaje w infantylnym stadium początkowym. Nie ma pełnej własnej autonomii, więc można ją łatwo traktować jako pewnego rodzaju hybrydę albo wielorasowego kundla-mieszańca, jak mój. Wyjściowymi formami dla kina są literatura, malarstwo, teatr.
Może będę uchodził za heretyka, ale wygłoszę herezję: pomijając kilka chwalebnych wyjątków, prawie wszystko, co oglądaliśmy w ciągu minionych stu lat, jest czymś w rodzaju sfilmowanej powieści albo teatru.
Mozaiki na sklepieniach starych świątyń są samoistnymi dziełami, mimo że powstały z tak wielu i różnej jakości elementów.
To coś innego. Prawdziwe współczesne kino, według mnie, czeka na swe narodziny. Mogę tak mówić o kinie, bo jestem w wyjątkowo uprzywilejowanej sytuacji, m. in. dlatego, że niejako jednoosobowo mogę urodzić pomysł, przerobić go na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta