Skąd ta zmiana nastrojów
Radziłbym bardzo ostrożnie podchodzić do inwestowania na rynkach w tym roku – pisze główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu
W wymiarze globalnym 2011 nie był rokiem dobrym dla giełdy; był za to zdecydowanie rokiem obligacji. Do funduszy obligacyjnych napłynęło netto ponad 117 mld dol. Z funduszy akcyjnych ubyło ponad 104 mld dol. (w tym w samych Stanach tylko w ostatnim kwartale aż 45 mld dol.). Trudno się dziwić: kryzys znacząco zmniejszył skłonność do ryzyka, a dla wielu inwestorów ochrona kapitału i płynność stały się ważniejsze niż dochód z inwestycji. Mierzona dywidendą średnia rentowność spółek z indeksu S&P 500 wyniosła 2,2 proc. W tym samym czasie stały dochód z inwestycji w amerykańskie dziesięciolatki dawał 2 proc., lokując się poniżej stopy inflacji.
Od początku 2009 r. do końca ubiegłego roku napływ do globalnych funduszy obligacyjnych sięgnął kwoty 774 mld dol. W tym czasie z funduszy akcyjnych ubyło 33 mld dol. 2011 r. stanowił kulminację tego trendu w przepływach kapitału, który odczytywać można jednoznacznie jako strach i niepewność wśród inwestorów finansowych. Nic nie zapowiadało, by sprawy miały ulec zasadniczej zmianie w 2012 r.
Rynek gra w ruletkę
Z jednej strony mamy ostre zwyżki na giełdach. Ktoś powie: efekt stycznia. Może i tak, ale...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta