Za duże, żeby upaść
Czy wielkie korporacje są zagrożeniem dla demokracji? Skąd! Są jej podporą! Oczywiście takiej demokracji, jaką dziś mamy: plebiscytowej, w której władzę zdobywają nie mężowie stanu, tylko chippendales ładnie wypadający w telewizji
Krach w sektorze finansowym, jaki zaczął się w 2008 roku wraz z bankructwem „banku" Lehman Brothers, który tak naprawdę był „bankiem inwestycyjnym", czyli nie żadnym „bankiem", tylko firmą konsultingową, wywołał falę oburzenia na kapitalizm i liberalizm, szczególnie ten z przedrostkiem „neo". Uosobieniem wszelkiego zła są w „neoliberalnym kapitalizmie" korporacje. Ale czy to aby na pewno one są jego uosobieniem?
Kapitalizm to system oparty na trzech fundamentach: własności prywatnej, wolności gospodarczej i odpowiedzialności. Odpowiedzialności swoją własnością za skutki swoich wolnych wyborów. A czy dzisiejsze największe korporacje, których akcje notowane są na największych giełdach świata, mają prywatnych właścicieli, którzy realizując swoją wolność, podejmują decyzje gospodarcze dotyczące swojego majątku i odpowiadają nim za skutki swoich decyzji? Wolne żarty. Dziś rządzą w największych korporacjach nie właściciele, tylko wynajęci urzędnicy korporacyjni. Czyli używając coraz popularniejszej ostatnio terminologii marksistowskiej „klasa robotnicza". Doskonale rozumieją się oni z urzędnikami państwowymi, bo to także urzędnicy.
Jak urzędnik z urzędnikiem
Różnica między nimi polega na tym, że jedni zarządzają pieniędzmi podatników, a drudzy akcjonariuszy. Podobieństw zaś jest o wiele więcej. Po pierwsze i ci, i ci...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta