Bez sprawiedliwości nawet po 56 latach
Bohaterowie poznańskiego powstania opowiadają „Rz” o represjach, które trwały do końca PRL. Sprawcy masakry pozostali bezkarni
„Świecą z murów kul białe rozpryski – gwiazdy mściwych, sczerniałych nieb. Nie wrócili do domów do bliskich, ci, co wyszli by wołać o chleb" – pisał w przejmującym wierszu „Czarny Czwartek" poeta Franciszek Fenikowski w lipcu 1956 r., zaledwie kilka dni po upadku antykomunistycznego powstania.
28 czerwca 1956 r. na ulice Poznania wyszło ponad 100 tysięcy mieszkańców stolicy Wielkopolski. Początkowo pracownicy: zakładów H. Cegielski (wówczas im. Stalina) i Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego. „Chcemy pracy i chleba", „Mamy prawo godnie żyć" – wołali. Później dołączyli do nich studenci i młodzież. Doszło do ulicznych walk z funkcjonariuszami UB i wojskiem. Do stłumienia powstania komunistyczne władze użyły 9983 żołnierzy, 359 czołgów, 31 dział pancernych i 36 transporterów opancerzonych. Zginęło 58 osób, ponad 600 zostało rannych. Najmłodszą ofiarą był 13-letni Romek Strzałkowski.
Komuniści przez cały okres PRL robili wszystko, by uprzykrzyć życie powstańcom. Tak los spotkał Stanisława Matyję, stolarza w poznańskim „Ceglorzu". To on 28 czerwca 1956 r. wyprowadził robotników na ulice.
– Tuż po rozbiciu przez władze powstania Matyja został aresztowany. Przez...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta