Gdy słowa stają się pałką
Dlaczego język polityków staje się coraz mniej parlamentarny? Czasem to emocje, ale coraz częściej to cyniczna gra
„Naćpana hołota", „katolicka ciota" – to tylko ostrzejsze ze sformułowań, jakimi w mijającym roku posługiwali się parlamentarzyści.
Politycy potrafią ranić słowami jak nożem nawet w przedzień Wigilii Bożego Narodzenia. W niedzielę, w rozmowie z Radiem Zet eurodeputowany SLD Wojciech Olejniczak stwierdził, że skoro lider PiS wierzy, że gdyby jego brat nie zginął w Smoleńsku to pewnie zostałby zamordowany przy innej okazji, to powinien zająć się nim psychiatra. - Słowami Jarosława Kaczyńskiego o możliwości zamachu na Lecha Kaczyńskiego w drodze do Stanów Zjednoczonych powinni się zająć specjaliści nie od lotnictwa, a od psychiatrii - mówił polityk lewicy.
- Niech pan się zastanowi, co robi i mówi. Szkoda, że nie jest pan wierzący, poszedłby pan do spowiedzi, może by pomogło- ripostował Adam Hofman, rzecznik PiS
Nigdy politycy nie stronili od barwnych porównań i kontrowersyjnych wypowiedzi. Jedno i drugie zapewniało im obecność w mediach, a czasami nawet nagrodę Srebrne Usta przyznawaną przez słuchaczy radiowej Trójki. Jednak wypowiedzi nagradzane przez radiosłuchaczy można uznać wręcz za godne pochwał w porównaniu z językiem niektórych polityków. Na dobre zagościł on w Sejmie wraz z pojawieniem się na Wiejskiej Samoobrony. To zresztą lider tej partii, nieżyjący już dziś Andrzej Lepper, powiedział: – Wersal się skończył w dniu, kiedy Samoobrona...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta