Euro a łapanie pcheł
Potrzebujemy najpierw reform, które pozwolą stworzyć zdrową, nowoczesną i trwale konkurencyjną gospodarkę, a dopiero potem decyzji o przyjęciu euro – pisze dyrektor w Pekao
Gdy tylko sytuacja w strefie euro nieco się uspokoiła, na nowo zaczęły rozbrzmiewać głosy nawołujące do szybkiego przyjęcia wspólnej waluty. Ostatnio przyłączyli się do nich także niektórzy politycy, stwierdzając przy okazji, że na decyzję o wejściu lub nie do strefy euro mamy zaledwie kilka miesięcy. Za pośpiechem w sprawie euro miałaby przemawiać mieszanka argumentów, w tym m.in. przekonanie, że kryzys strefy euro właśnie się kończy (powróci do niej stabilizacja i wzrost), a sama strefa oznacza dla Polski wspierające rozwój niskie stopy procentowe, brak kosztów transakcyjnych i ograniczenie ryzyka kursowego.
Najważniejszym jednak argumentem ma być ten o charakterze politycznym – chęć pozostania w głównym nurcie europejskim. Ten pośpiech i próba kształtowania pozytywnego obrazu strefy euro wydają się zupełnie nieuzasadnione. A już stawianie na pierwszym miejscu argumentów o charakterze politycznym to jawne powtarzanie błędów przeżywających dziś głęboki kryzys krajów Południa.
Problemy nie zostały rozwiązane
Jeśli chcemy przystąpić do strefy euro, to warto postawić pytanie, do czego tak naprawdę mielibyśmy przystępować. Jest to o tyle zasadne, że strefa to projekt w przebudowie i bardziej istotne od tego, jak wygląda ona dziś, jest to, jak wyglądać będzie za kilka lat. Optymiści zakładają, że przebudowa wzmocni...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta