Do pracy by się szło
W przyszłości praca stanie się przywilejem dla nielicznych. Co począć z tymi, którzy jej nie dostaną? Najlepiej ich czymś zająć.
Przesłanki są takie: samochody bez kierowców, automaty na taśmach produkcyjnych, komputerowe zawiadywanie sprzętem i materiałami, odczytywanie liczników bez udziału człowieka, roboty patrolujące i pilnujące porządku (niestety, zaliczają się tu obmierzłe fotoradary), automatyczne sekretarki, księgowe, magazynierzy... Przy produkcji Opla w Gliwicach 70 procent czynności już zostało zautomatyzowanych. W latach 70. ubiegłego wieku Huta im. Lenina zatrudniała 34 tys. ludzi – średniej wielkości miasteczko; dziś ta sama, tylko inaczej nazwana Huta Sendzimira zatrudnia ledwo 4 tysiące. W nowoczesnych hutach nie widzi się wielu hutników.
Czy się nam podoba, czy nie, era automatyzacji i komputeryzacji stała się faktem i dojmujące zmiany wtargnęły albo niedługo wtargną w nasze życie.
Ekonomiści są zgodni: kończy się era masowego zatrudnienia zarówno w przemyśle, jak i w usługach. Liczba likwidowanych etatów nie jest już równoważona przez nowe miejsca pracy. Do lat 60. i 70. ubiegłego wieku mieliśmy do czynienia z rosnącym rynkiem pracy, teraz trend się odwraca. Przy mniejszej liczbie zatrudnionych fabryki będą produkować więcej. Wskutek stosowania maszyn pewne zawody zanikną, a inne zostaną zmarginalizowane.
– Rozwój technologii zawsze niszczył pewne zawody, ale kreował inne. Samochody wyeliminowały kowali i producentów uprzęży czy siodeł, ale na to miejsce...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta