Alex, ostatni król Szkocji
Alex Ferguson przestaje być trenerem Manchesteru United. Coś się w piłce nożnej skończyło, jasna cholera.
Odchodził przez ponad 11 lat. Tyle minęło, od kiedy w grudniu 2001 r. zapowiedział: to koniec, za kilka miesięcy zostawiam drużynę, i nie wrócę jak jacyś piosenkarze, bo to decyzja nieodwołalna. Ogłaszał to ten, który kiedyś powiedział o sobie: „Przyszedłem do futbolu z jednym tylko talentem. Talentem do podejmowania decyzji", więc nikt nie śmiał dyskutować. Ale akurat tę decyzję Ferguson odwołał.
Ponoć przekonała go wtedy żona Cathy. Miłość jego życia i jedyny szef, którego słuchał z pokorą. Gdy kończył w połowie lat 70. karierę piłkarza, niezłego napastnika, chudego jak Peter Crouch, ale bezlitosnego w walce na łokcie, obiecał Cathy, że kończy z futbolem, nawet założył w Glasgow pub i próbował nowego życia. Nie wytrzymał. Dzięki temu, że nie dotrzymał słowa, został najpierw najlepszym trenerem w historii Aberdeen, potem Manchesteru United i całego brytyjskiego futbolu. A dzięki temu, że Cathy wybiła mu 11 lat temu z głowy emeryturę, do siedmiu mistrzostw z United dołożył kolejne sześć i wygrał w 2008 r. drugi raz Ligę Mistrzów.
Konie i wino
Alexander Chapman Ferguson, szlachcic od ponad 13 lat – dostał tytuł po jedynej w historii brytyjskiego futbolu potrójnej koronie: Pucharze Europy, mistrzostwie i Pucharze Anglii – w sylwestra skończy 72 lata. Nienawidzi pytań o emeryturę. Sparzył się raz na przedwczesnym jej ogłoszeniu i potem mówił o...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta