Spieszmy się kochać Niemców
Byli Krzyżakami futbolu, a dziś są kryzysową narzeczoną: Borussia, Bayern, reprezentacja Niemiec. Bogaci jak zawsze, lubiani jak nigdy. I, po latach, znowu zwycięscy
Gdzie się podziały wszystkie czołgi? Gdzie pikielhauby, stalowe hełmy, bombowce, działa, cały ten oręż, który nadciągał na pierwsze strony gazet, gdy Niemcom coś się w futbolu udało? Gdzie wursty, kapusty, kuriozalne fryzury i inne herby tego wojska bez polotu, które tak długo straszyło w piłce? W sobotę na londyńskim Wembley, najważniejszym stadionie Europy, Borussia Dortmund i Bayern Monachium rozstrzygną między sobą, kto wygra Ligę Mistrzów. Niemcy stanęli w Londynie, a angielskie brukowce zamiast ogłaszać, że ojczyzna w niebezpieczeństwie, zapraszają do zabawy. „The Sun" zapowiedział ją jako inwazję anglosaskich kuzynów. Kuzynów? Tych samych, do których uchodziło kiedyś wołać per „Fritzu", „Szkopie" i witać tytułami „Achtung! Poddajcie się!".
Jeszcze trzy lata temu, gdy Anglicy grali z tymi kuzynami w mundialu w RPA, wołali z pierwszych stron tabloidów: „Teraz na Hunów!", „Dajcie te kapusty!". Co i tak było dość taktowne w porównaniu z czasami, gdy kapitan i trener Niemiec byli obowiązkowo Führerami, obrona – linią Siegfrieda, atak – blitzkriegiem albo nalotem. Nie tylko w Anglii. Podczas niemiecko-holenderskich meczów wybuchały zamieszki na granicy, do kanałów Amsterdamu frunęły rowery – na znak, że Holandia nie zapomniała, kto je rekwirował podczas okupacji – a na płotach stadionów wisiały transparenty w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta