Trzy życia jednego tekstu
Pisarz i reżyser Andrzej Bart o swoim nowym spektaklu Teatru TV „Bezdech” rozmowia z Małgorzatą Piwowar.
Rz: „Bezdech" został napisany przed 15 laty. Od tamtego czasu wracał pan do niego trzy razy. Dlaczego?
Andrzej Bart: To był scenariusz filmowy. Film miał być bardzo tani, kręcony lekką kamerą, a aktorzy godzili się grać za grosze. Niestety, ówczesne władze filmowe nie widziały potrzeby jego powstania. Szkoda, bo była szansa na film inny od tych, które kręcono w tamtym czasie. Po latach przypomniałem sobie o nim, skończyło się jednak na słuchowisku i spektaklu telewizyjnym, który zawiera mniej więcej połowę pierwotnego materiału.
Z czego trzeba było zrezygnować?
Wszystkie zmiany, które zaszły w stosunku do pierwotnej wersji, opisałem w książce „Bezdech". Opublikuje ją wydawnictwo W.A.B. Opowiadam w niej, jak w całości miały wyglądać sceny i kto miał w nich grać. Jest to powieściowo zapisany scenariusz filmowy z moim komentarzem.
Po drodze była jeszcze wersja radiowa...
Radio to świetny poligon doświadczalny. Usłyszy się tam każdą fałszywą nutę w swoim tekście. To zawsze najczystsza interpretacja, bo słowa są czytane bez wielkich prób. Wrażliwość i inteligencja aktorów...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta