Najpierw do Częstochowy
Polska jest dla nas ważna nie tylko ze względów gospodarczych, ale i religijnych -- mówią południowokoreańscy specjaliści, którzy pracują w naszym kraju
Najpierw do Częstochowy
Pomiędzy dźwięki kolędy, niemrawo i ospale rozchodzące się w kościele, wdziera się natarczywy, piskliwy ton telefonu komórkowego. Elegancki mężczyzna o azjatyckich rysach właśnie ustawiał się w szeregu wiernych, którzy przystępowali do komunii. Pilna wiadomość sprawiła jednak, że z aparatem przy uchu skierował się w stronę wyjścia. Jego towarzyszka, również przyciągająca uwagę egzotyczną urodą, niewzruszenie przyjęła sakrament. Podobnie postąpiło kilkunastu innych gości z Azji, rozproszonych wtłumie wypełniającym świątynię.
Nawrócenia
-- Dziś jest ich niewielu, większość wyjechała bowiem na święta -- wyjaśnia ksiądz Witold Sokołowski, duszpasterz akademicki w warszawskiej parafii św. Andrzeja Boboli. -- Zwykle jednak na porannej mszy w niedzielę Koreańczycy stanowią widoczną grupę. Dwie sale katechetyczne w podziemiach świątyni, gdzie po mszy spotykają się przy kawie i herbacie, z trudem mieszczą dorosłych. Chmara dzieci gania po przestronnym holu.
Egzotyczna grupa wiernych, która od pewnego czasu wzbudza zaciekawienie parafian kościoła jezuitów na ulicy Rakowieckiej, pochodzi z Korei Południowej.
--...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)