Guliwer patrzy na liliputów
Wciąż jeszcze trwa odpływ, degradacja wartości nazywanych tradycyjnymi, powołując się na nieograniczoną swobodę jednostki,
Guliwer patrzy na liliputów
Witold Zalewski
Wystarczy rocznica któregoś zpowstań, a już historycy i publicyści licytują się w oryginalnych opiniach, osądzają sprawców tamtych wydarzeń, kalkulują, jak by nam się ułożyła historia bez tego wszystkiego, co coraz głośniej nazywane bywa ciągiem błędów i, w konsekwencji, katastrof narodowych. Nie zamierzam wtrącać swoich trzech groszy do meritum tych rozważań co pewien czas wracających w środkach przekazu. Jeśli coś mi się w tym nie podoba i wywołuje sprzeciw, to nutka wyższości, tonik z lekka, a czasem nawet wyraźnie sarkastyczny, z jakim ocenia się działających w przeszłości. Rzekłbyś: Guliwer patrzy z góry na liliputów. A może lepsze byłoby zachowanie takie, jakie zaleca filozof, aby ci, co przychodzą na ucztę później, zajmowali miejsce w dole stołu idopiero z tego stanowiska, jeśli będą mieli coś do powiedzenia, oceniali tych, co siedzą wyżej.
Rzecz dotyczy powstań narodowych. Obiektem krytycznych podchodów okazuje się łączący wszystkie te ogniwa dziewiętnasto- i w dużej mierze dwudziestowiecznej polskiej historii łańcuch idei romantycznej. Jak na mordercze nieporozumienie, rodzaj amoku wywołanego złośliwym wirusem patrzą na dzieje narodu owi...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)