Włoski romans
Włochy przewodniczą Unii, a Federica Mogherini pokieruje unijną dyplomacją, co w świetle konfliktu ukraińskiego nie jest dla polskiej racji stanu dobrą wróżbą. Tradycyjnie prorosyjska Italia w imię energetycznego biznesu chętnie oddałaby Rosji pół Ukrainy, jeśli nie całą.
Korespondencja z Rzymu
Włochy kierują polityką zagraniczną Unii!" – entuzjazmował się najważniejszy włoski dziennik „Corriere della Sera" po wyborze 30 sierpnia Federiki Mogherini na stanowisko wysokiego przedstawiciela Unii do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa. Choć wobec bardzo miękkiej polityki Berlina i Paryża wobec putinowskiej Rosji zabrzmi to paradoksalnie, na całe szczęście Polski, krajów bałtyckich, Finlandii, Szwecji i Rumunii, które z powodów geograficznych i historycznych mają powody, by obawiać się imperialnej polityki Kremla, polityką zagraniczną Unii z tylnego siedzenia kierują Niemcy i Francja, a nie Włochy i pani Mogherini.
Równie paradoksalnie kraje najbardziej zagrożone przez Rosję mogą się radować, że ten urząd, wraz z siecią kosztujących majątek ambasad i ich personelu, jest kolejnym wybujałym, choć bezwpływowym tworem unijnej biurokracji. Szczególnie w rękach młodej kobiety, która nie ma ani doświadczenia, ani ważnych międzynarodowych kontaktów, które potwierdzałyby jej prestiż i dawały choć cień nadziei na skuteczność i samodzielność jej działań.
Zachwycona Putinem
Trudno się dziwić Polsce i krajom bałtyckim, że w połowie lipca zawetowały tę kandydaturę na szefową unijnej dyplomacji, zarzucając Włoszce promoskiewskie sympatie. Po pierwsze, Włochy były od czasu aneksji Krymu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta