Mur dalmatyński
Raguza tańczyła między mocarstwami z wdziękiem baletnicy aż do czasu Napoleona, który wkroczył do miasta w 1806 roku i powiedział „dość" jej autonomii.
Stojący za mną po bilety na mury Amerykanin awanturuje się, że w przewodniku jest błąd ortograficzny. – „Stone" – pisze się z „e" na końcu. A tu o „e" zapomniano. Elegancka brunetka w roli kasjerki odpowiada mu z przekąsem: – to nie „stone", drogi panie, tylko „Ston"; tak się nazywa miasteczko...
Ale Amerykanin nie wygląda na przekonanego. Nerwowo wyrywa kasjerce bilet, odwraca się na pięcie i rusza na imponujące mury. Będzie mu ciężko, bo chodnik na szczycie muru ciągnie się stromo pod górę, a przygniecionemu za dużym kapeluszem Jankesowi z przyciasnych spodni wylewa się jak budyń z kompotierki spory brzuch. Mimo to dzielnie pnie się w górę w wędrówce po najdłuższej fortyfikacji średniowiecznej Europy, która, podobnie jak chiński mur, jest już dzięki Mr. Google'owi widoczna z satelity.
Ston niszczono w sposób planowy i barbarzyński. Dlaczego? Bo był dowodem na to, że katolicka cywilizacja trwała tu od tysiąca lat?
Jednak ten mur jest piękniejszy, bardziej na ludzką skalę i stoi zdecydowanie bliżej: u nasady półwyspu Pelješac w Chorwacji. I jeszcze jedna ważna sprawa. Mur w Ston budowali za ciężką kasę i bez ludzkich ofiar zwykli robotnicy. Co prawda był XIV wiek, słońce grzało jak w Chinach, ale ta praca nie miała w sobie nic z niewolnictwa. Wolna Republika Raguzy wyłożyła kosze złotych monet, co przekonało miejscowych Słowian...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta