Nie chodzi o prawdę
Polscy rewizjoniści przejawiają silną chęć zepsucia Polakom ich historii. Zabrania im poczucia dumy. Chcą się zemścić na narodzie za brak odpowiedniego stopnia antykomunistycznego radykalizmu.
Historyczny rewizjonizm ma niejedno źródło. Bywa, że jest efektem zbyt długiego i ścisłego związania nauki z jakimś paradygmatem. Sytuacji, w której badaczy ogranicza zbyt wiele tabu. Granic, których nie wolno przekroczyć pod groźbą ostracyzmu, zwichnięcia kariery naukowej.
Taka była sytuacja historyków niemieckich w okresie funkcjonowania republiki bońskiej. Przyczyną był zrozumiały zestaw kompleksów, wynikających z ogromu nazistowskich zbrodni. A także z uwarunkowań politycznych, spowodowanych z jednej strony faktem stworzenia Bundesrepubliki przez aliantów na gruzach hitleryzmu, a z drugiej – nigdy niegasnącymi w ciągu tych 40 lat pokusami zagrania w jakąś skomplikowaną grę z Rosjanami.
Pod koniec lat 80. zmienił to dopiero tzw. Historikerstreit, czyli wojna domowa niemieckich historyków, których część odważyła się zacząć mówić rzeczy dotąd niebywałe – np. że zbrodnie bolszewizmu można uznać za równe zbrodniom hitleryzmu.
Czy obecną polską falę rewizjonizmu można porównać z tym przykładem? Moim zdaniem – nie. Jeśli bowiem chodzi o okres II wojny (inaczej, niestety, jest z historią już zupełnie najnowszą, świadczą o tym perypetie Pawła Zyzaka), to wbrew twierdzeniom „rewizjonistów", lubiących stroić się w piórka męczeńskie, problemy, które napotykali rzecznicy kontrowersyjnych poglądów (jak np. prof....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta