O klimacie w oparach absurdu
Dyskusja o pakiecie klimatyczno-energetycznym się toczy. Trudno jednak zapraszać do niej kogoś, kto zaczyna od oskarżeń najcięższego kalibru – sprzedawania interesów kraju – polemika wiceministra spraw zagranicznych.
Zbigniew Ziobro oskarża media „głównego nurtu" o bezkrytyczne podejście do rządzących oraz kneblowanie ich krytyków za pomocą „praktyk rodem z PRL", w efekcie czego obywatele nie mają szans na rzetelną informację. Sam jednak, sięgając po metodę insynuacji i pomówień, oskarżając Donalda Tuska o polityczną korupcję, sprawia, że rzetelna, merytoryczna dyskusja, której uczestnikiem powinna być opozycja, staje się po prostu niemożliwa. Na potrzeby doraźnej walki politycznej można by przyjąć podobną logikę. Najwyraźniej jest jednak między nami podstawowa różnica – my nie przekraczamy granic śmieszności.
Odnieśmy się wobec tego do meritum sprawy, która wydaje się przedmiotem prowadzonego przez byłego polityka PiS sporu – przyjętego na listopadowym szczycie UE pakietu klimatyczno-energetycznego. Przede wszystkim obierzmy właściwy punkt wyjścia. Po pierwsze, to prezydent Lech Kaczyński nie sięgając po weto, zgodził się w 2007 r. na ambitne założenia polityki klimatycznej UE, z których konsekwencjami radzić sobie muszą kolejne polskie rządy. Po drugie, punktem wyjścia na obecnym etapie nie jest, jak twierdzi Zbigniew Ziobro, możliwość zablokowania porozumienia i tym samym rozwiania...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta