Ustawa o in vitro: nadzieje i obawy
Śniadanie z „Rzeczpospolitą". Eksperci dyskutowali o prawnych, moralnych i demograficznych aspektach proponowanych przez rząd regulacji.
Polskie status quo w dziedzinie zapłodnienia pozaustrojowego to brak regulacji i rosnąca potrzeba ich wprowadzenia – to punkt startowy tej i większości dyskusji nad in vitro. Stanowisko przedstawicieli środowisk medycznych jest dość jednolite: lepsze nawet niedoskonałe prawo niż jego brak, za czym może iść wolnoamerykanka.
– Polska jest jedynym krajem Zachodu, który nie uregulował do tej pory ustawowo tej kwestii – mówił w redakcji „Rzeczpospolitej" podczas debaty „In vitro – między demografią, prawem a moralnością" Igor Radziewicz-Winnicki, podsekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia. Obecny stan, jak zaznaczył, nie wyklucza manipulacji materiałem genetycznym, wyboru określonych cech fenotypowych, a nawet eksperymentalnego hodowania zarodków. – Aktualny status prawny – mówił – opiera się na ludzkim poczuciu przyzwoitości, ale nie daje gwarancji, że nie będzie dochodziło do nadużyć etycznych czy moralnych.
Ustawa ma zapobiegać sytuacjom kontrowersyjnym, co jest zdaniem ministra najważniejszym, oprócz bezpieczeństwa zdrowotnego pacjentów, celem regulacji.
– Dobrze się stało, że ta ustawa została przedłożona przez rząd, ale to nie znaczy, że w tej dziedzinie panuje totalna wolnoamerykanka – zastrzegał prof. Marian Szamatowicz. Przekonywał, że przez lata w środowisku ginekologów zajmujących się zapłodnieniem pozaustrojowym został wypracowany system...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta