Trudny poród nadwiślańskiego liberalizmu
Polska połowy lat 80. Jeszcze nie zdążył opaść na dobre pył spod gąsienic czołgów stanu wojennego. Byliśmy krajem chaosu i pomieszania pojęć.
Konfrontacji rewolucji z kontrrewolucją. Myślowy chaos potęgowało iście lustrzane pojmowanie tej fundamentalnej antynomii: dla „czerwonych" to oni byli rewolucją, a „Solidarność" kontrrewolucją. Dla ludzi „Solidarności" odwrotnie. Podobnie widział to świat. Z Waszyngtonu czy Paryża kibicowano dzielnym rewolucjonistom Lecha Wałęsy. W Moskwie przeklinano ich, jako uosobienie kontrrewolucji.
Mniejsza zresztą o pojęcia. W istocie naprzeciwko siebie stały uzbrojona po zęby władza ludowa i zbuntowane dzieci związku. Pierwsi, okopani w swoich z sowiecka brzydkich gabinetach (obrzydliwa boazeria i zielone sukno na stołach), bredzący o politycznym realizmie i historycznej konieczności, strzeżeni przez groteskowo wyglądających zomowców. Drudzy, brodaci okularnicy, zakonspirowani po uszy, wybiegający z flagą narodową na ulicę, zwykle zapalczywi i nazbyt nerwowi. Pierwsi polujący na liderów opozycji, drudzy z poplamionymi tuszem od powielacza palcami, gasnącymi z wolna ideałami Sierpnia, głowami pełnymi...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta