Smoleńskie pisanie
Tłumy zgromadzone na Krakowskim Przedmieściu, skumulowane tam emocje, setki płonących zniczy i wiązanek kwiatów – to wszystko nie mogło nie znaleźć oddźwięku w tworzonych wówczas wierszach. Więcej – za to wszystko także twórcy literatury byli obwiniani i osądzani.
W tekście „Poezja w cieniu Smoleńska" Maciej Urbanowski pisał o stanie polskiej literatury przed 10 kwietnia 2010 roku: „...miał nastąpić koniec historii i w nowym, wspaniałym świecie ponowoczesności i wspólnej Europy pisarzom pozostawało zająć się prywatnymi obowiązkami, pisać zabawne wiersze o wierszach, o papierosach, gnijących wisienkach, wódce, w sumie... o niczym. Nazwano to nawet ładnie i trafnie banalizmem. 10 kwietnia 2010 roku dramat smoleński zburzył ten idylliczny nastrój. Był wstrząsem dla Polaków. Musiał być też wstrząsem dla polskich poetów".
Dodajmy – nie tylko poetów. Katastrofa samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem zagościła też w prozie, która zgodnie z regułami swego gatunku zareagowała na narodową tragedię nieco później, ale równie dobitnie, stając się poszerzoną perspektywą dla poetyckich głosów – w jej centrum znalazło się warszawskie Krakowskie Przedmieście i wydarzenia tam się rozgrywające.
To była dziwna noc
Zanim jednak roztrzaskał się tupolew, w kraju nastała dziwna atmosfera, która jakby zapowiadała tragedię. Wzajemne nienawiści i bezkompromisowa walka polityczna dwóch partii sprawiły, że był to czas dziwny i dwuznaczny. Wyczuwali to twórcy, bo trwoga i krew były obecne w ich pisaniu. Tę atmosferę wspominał Andrzej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta