Sky – perfekcyjni kontrolerzy lotów
Christopher Froome nie wygrywał jeszcze Tour de France w sposób tak perfekcyjny jak w tym roku.
Brytyjczyk najbardziej zaszalał na ósmym etapie, na zjeździe z Peyresourde. 15,5-kilometrowy odcinek pokonał ze średnią prędkością 62,5 km/godz., w pewnym momencie jechał 90,9 km/godz. Wygrał etap i objął prowadzenie w klasyfikacji generalnej, którego nie oddał już do końca wyścigu.
Zyskał wtedy niewiele nad głównymi rywalami, ledwie 13 sekund, można więc było uznać ten szalony zjazd za przykład wyjątkowej nonszalancji. Każdy przypadkowy ruch groził upadkiem. Gra chyba nie była warta świeczki, ale Froome chciał pokazać przeciwnikom już na początku wyścigu, że nie istnieje broń, którą mogą go pokonać. – W takich wyścigach nie wystarczy być tylko dobrym wspinaczem, trzeba też umiejętnie zjeżdżać – komentował.
Było to jednak coś nowego w kolarskim...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta