Ekonomia odurzania
Przemysł narkotykowy przypomina globalny biznes o wysokim stopniu organizacji. Jego towary projektuje się, wytwarza, transportuje, promuje i sprzedaje ćwierci miliarda klientów na całym świecie. Roczny przychód wynosi około trzystu miliardów dolarów.
Oto opowieść o tym, co wydarzyło się, kiedy niezbyt odważny dziennikarz zajmujący się sprawami biznesowymi został wysłany, aby przygotować relację z najbardziej egzotycznego i brutalnego przemysłu na świecie. Przybyłem do Meksyku w 2010 roku, czyli akurat wtedy, kiedy państwo zaczęło intensyfikować walkę z narkotykowymi kowbojami, którzy za pomocą swoich pozłacanych kałasznikowów wprowadzali niektóre regiony kraju w stan bliski anarchii. Liczba osób zamordowanych w 2010 roku w Meksyku przekroczyła dwadzieścia tysięcy osób, co stanowiło pięciokrotność wszystkich zabójstw w całej Europie Zachodniej. Kolejny rok miał się okazać jeszcze bardziej brutalny. W wiadomościach nie pojawiało się niemal nic innego: wypełniały je historie skorumpowanych policjantów, zamordowanych urzędników oraz coraz to nowych masakr narcotraficantes zabijających się między sobą lub ginących z rąk wojska. Tak wyglądała wojna z narkotykami i nie było wątpliwości, że to narkotyki wygrywają.
Rynkowe mechanizmy
Zdarzało mi się pisać o narkotykach z perspektywy konsumenta – mieszkańca Europy lub Stanów Zjednoczonych. Znajdując się w Ameryce Łacińskiej, zetknąłem się z przemysłem narkotykowym od zgoła niesamowitej strony podaży. A im więcej pisałem na temat narcotráfico, tym wyraźniej dostrzegałem, co on najbardziej przypomina: globalny biznes o wysokim stopniu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta