Państwo nienawidzi kierowców
Jedyne sukcesy państwa w dziedzinie ruchu drogowego polegają na wymyślaniu nowych przepisów, które mają dyscyplinować kierowców lub wyciągać z ich kieszeni pieniądze – pisze publicysta.
Nie wiemy jeszcze, jakie dokładnie były przyczyny i okoliczności wypadku kolumny pojazdów z Antonim Macierewiczem, trudno nie odnieść jednak wrażenia, że w tym wypadku od bezpieczeństwa ważniejsza była chęć szybkiego dotarcia do celu. I nic w tym niezwykłego, biorąc pod uwagę wcześniejsze głośne medialnie wyczyny na drodze Władysława Serafina, Jacka Kurskiego, Joanny Lichockiej czy celebrytów Kuby Wojewódzkiego i Kamila Durczoka. A też kto z nas, kierowców, nigdy nie przekracza dozwolonej prędkości, niech pierwszy rzuci kamieniem.
Zbiegło się to w czasie w newsem dnia, jakim był karambol kilkudziesięciu samochodów na autostradzie A1. Te zdarzenie są znakiem wszystkiego, co państwo polskie robi w kwestii ruchu drogowego. A to historia dziwacznych decyzji, zaniedbań i porażek świadcząca o jego skrajnej niewydolności, czasem wręcz głupocie czy złej woli władz. Nie ma przy tym końca pomysłom zaostrzenia kar dla kierowców, dalszego ograniczenia prędkości w miastach czy zmian w szkoleniach na prawo jazdy. Pogłębia się asymetria w relacji państwo – kierowca. Z jednej strony kierowca jest poddany coraz większym represjom ze strony władz, z drugiej zaś – państwo nie wywiązuje się ze swoich podstawowych obowiązków we wszystkich sferach, za jakie odpowiada: szkolenie kierowców, infrastruktury, funkcjonowania administracji czy działań organów ścigania. Racjonalnie wytłumaczyć się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta