Co cię nie ośmieszy, to cię ogrzeje
Polityczny humor może porządkować świat, ale może też być formą obrony przed nim. Nie po to wszak wybieramy tę lub inną władzę, żeby było śmiesznie i wesoło, ale odwrotnie, po to, by zbyt śmiesznie i całkiem groteskowo właśnie nie było.
O fenomenie „Ucha Prezesa" mówią dziś niemal wszyscy korzystający z internetu Polacy. Najnowsze dzieło Roberta Górskiego i jego zespołu okazało się inteligentną, świetną warsztatowo, odważną, choć miejscami (jak to w takich przypadkach bywa) dość ostrą polityczną satyrą, która – emitowana tylko w internecie – przyciągnęła uwagę i wywołała uśmiech u milionów rodaków.
Warto na fenomen „Ucha..." spojrzeć także nieco szerzej. Uśmiechając się zatem (lub lekko krzywiąc) z politycznego dowcipu Roberta Górskiego i jego zespołu, warto jeszcze się raz zastanowić nad fenomenem humoru politycznego, a szczególnie nad tym, kiedy i komu polityczny humor i polityczna satyra w polityce mogą pomóc, a kiedy zaszkodzić. Zwłaszcza w czasach, gdy w Polsce, w Europie i na świecie politycznie do śmiechu nam coraz mniej.
Z czego się śmiejemy?
Rozmowy tej nie sposób chyba nie zacząć od pytania: Z czego się śmiejemy? Oczywiście, głównie z samych siebie. Dobry humor, a zwłaszcza mądra satyra, jest inteligentnie ustawionym zwierciadłem, które może pomóc każdemu – także politykowi – w życzliwym spotkaniu się z samym sobą. Z własnymi złudzeniami, ale również przywarami i słabościami.
Na ogół – również w polityce – śmieszy nas przesada, maniera, pomieszanie gatunków, zakończenie niepasujące do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta