Matador kontra byk
Australijski finał Rogera Federera z Rafaelem Nadalem przypomniał, że największe namiętności niezmiennie budzą seriale, jak w telewizji.
Mówiono na ich starcia: rapier przeciw mieczowi albo matador kontra byk. Z jednej strony szwajcarski baletmistrz, błyskotliwy i elegancki w ataku, z drugiej muskularny obrońca Nadal, często wystarczająco wytrwały, by zniweczyć Federerową magię. Widoczna gołym okiem różnica stylów i techniki, ale tytuł najlepszego tenisisty świata w zasięgu ręki obydwu.
Bilans po ostatnim meczu w Melbourne wciąż pokazuje przewagę byka (lub, jeśli kto woli, miecza) – 23:12 prowadzi Hiszpan, ale to Szwajcar ma 18 tytułów Wielkiego Szlema, to on zbiera dziś więcej głosów zachwytu i podziwu dla sportowej długowieczności.
Mecze Nadal – Federer, pomimo niemałej historycznej konkurencji, w wielu subiektywnych rankingach wciąż wyprzedzają inne sławne wieloletnie starcia. Składa się na to wiele przyczyn, pierwszą jest to, że do ich spotkań – niemal zawsze wypełnionych dramatycznymi zwrotami akcji – można było dopisać liczne konteksty sportowe i kulturowe. Że wykraczały tak daleko poza pospolitość sportu.
Pierwszy raz zagrali wiosną 2004 roku w Miami. Nadal wygrał łatwo 6:3, 6:3. Miał 17 lat, był wówczas 34. na świecie, Szwajcar był numerem 1. Przegrał, zupełnie nie radząc sobie z potężnym topspinem (rotacją nadawaną piłce) chłopaka z Majorki i nie od razu wyczuł groźny sens budzącej się rywalizacji. Raczej myślał, że porażka spowodowana była przez niedawną grypę. Rok później w tym samym...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta