Wyjaśnienia do „Lekcji z wariatem”
Nie zamierzałem nikogo urazić, moje intencje zostały niezrozumiane lub zniekształcone. Czasami celowo – pisze autor głośnego tekstu.
Mój tekst o osobach chorych psychicznie studiujących na wyższych uczelniach („Plus Minus" z 7–8 stycznia) poruszył wiele osób i wiele środowisk. Jedni użyli go w doraźnej walce politycznej, inni przeczytali moje słowa nie tak, jak chciałem, aby były czytane, niektórym dały one do myślenia. Poniższe uwagi zostały sformułowane po to, by przeciąć dalsze spekulacje na temat kompetencji autora, jego kręgosłupa moralnego i ewentualnych afiliacji politycznych, które spowodowały, że napisał same głupstwa. Lub przynajmniej skierować te spekulacje na właściwy tor.
Język
Przede wszystkim trzeba wyjaśnić jedno: czym innym jest język publicystyki i mowa potoczna, czym innym zaś język dyskursu naukowego i zwykłej przyzwoitości w obcowaniu z innymi ludźmi. Nie dopuszczam nawet myśli, że nie tylko ja, ale ktokolwiek inny mógłby w mojej obecności i w obecności osoby psychicznie chorej powiedzieć do niej czy o niej „wariat" czy nawet „chory psychicznie".
Stawiam pytanie nie o sens obecności tych osób na uniwersytecie w ogóle, tylko o ich obecność na zajęciach, jeśli uniemożliwiają odbywanie się ich w sposób normalny, to jest zgodny ze sztuką akademicką. Po prostu nie chcę uciekać się do hipokryzji – postawy, która nie po raz pierwszy okazała się wielce pomocna w udawaniu, że problemu osób zaburzonych i chorych psychicznie na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta