Wolny rynek wszystkiego nie załatwi
Ważne jest, by ludzie chcieli działać w ruchach społecznych, organizacjach. By nie zamykali się w domach, myśląc: nic nie możemy zrobić. Dlatego szliśmy w marszach. Razem z tysiącami ludzi.
"Plus Minus": Zacznijmy od tego, że jesteś „Misiewiczem". Przynajmniej dla Pawła Kukiza. Pracowałaś w Kancelarii Prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Monika Rosa, posłanka Nowoczesnej: Zacznijmy od tego, że mało mnie to obchodzi. Nie żałuję żadnego wyboru. Praca w Kancelarii Prezydenta była ważnym doświadczeniem. Mogłam działać razem z Tadeuszem Mazowieckim czy Henrykiem Wujcem. Czy mam się wstydzić, że pracowałam z takimi ludźmi? To śmieszne.
Praca po znajomości?
Szef Kancelarii szukał osób do pracy w gabinecie i chciał, żeby to były osoby związane z działalnością społeczną.
Takich Misiewiczów.
Przede wszystkim ludzi z wykształceniem. Na początku byliśmy asystentami. Pierwsza rozmowa kwalifikacyjna trwała pięć godzin. Nie rozbijaliśmy się służbowymi autami. Nie rozdawaliśmy stanowisk w nocnych klubach, jak robi to symbol rządów PiS – pan Misiewicz.
Pracowałaś w zespole do spraw bieżących. Z tymi sprawami bieżącymi było dość ciężko.
Kampania wyborcza była ciężka. Z bliska widziałam, jak rozkręca się fala nienawiści, do której dziś przywykliśmy. W połowie kampanii wyborczej miałam przeczucie, że idzie zmiana.
I jako lojalny urzędnik nie poinformowałaś prezydenta, że może nie wygrać następnych wyborów?...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)

