Prawdziwy Meksyk z dreszczykiem w tle
„Nie przysyłajcie kwiatów" Martina Solaresa to dowód na to, że kryminały opowiadają o dzisiejszym świecie lepiej niż powieści obyczajowe. Coraz częściej są prawdziwą literaturą, a nie półproduktem bazującym wyłącznie na intrydze.
O Meksyku rzadko bywa głośno w światowych mediach, choć ostatnio sytuacja się nieco zmieniła, a wszystko za sprawą nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa, który zapowiedział powstanie muru na granicy z południowym sąsiadem. Budowę mają sfinansować amerykańscy podatnicy, Trump zapowiedział jednak – w swoim stylu, czyli na Twitterze – że Meksykanie zwrócą później jej koszty. Głośnym echem odbiła się w mediach odpowiedź byłego prezydenta Meksyku Vicente Foxa Quesady, że Meksykanie nie zapłacą za „pieprzony mur". Aktualny prezydent potwierdził zdanie swojego poprzednika, tyle że w bardziej parlamentarnych słowach.
Poza tym Meksyk pojawia się właściwie tylko w jednym kontekście: narkotyków i przemocy, karteli i sicarios (cyngli), sprawujących feudalną władzę polityków powiązanych z bandytami i przez nich finansowanych. To właśnie pod koniec kadencji Foxa Quesady przemoc rozgorzała na dobre i nie dało się już udawać, że nic się nie dzieje. Jej symbolem stało się miasto Ciudad Juárez, gdzie do niedawna mordowano dziesięć osób dziennie i gdzie ginął co czwarty kradziony w kraju samochód. Juarez stało się zresztą antybohaterem świetnego „Sicario" z Benicio del Toro w roli głównej, filmu, który przed dwoma laty gościł na ekranach naszych kin, a także wstrząsającego reportażu duetu Francuzów Marca Fernandeza i Jeana-Christophe'a...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta