Koniec odwilży Łukaszenki
Kilkaset osób zostało aresztowanych po sobotnich protestach w Mińsku. Los lidera opozycji wciąż nie jest znany.
Pozornie specjalne oddziały białoruskiej milicji przypominają tłumiących niegdyś protesty w Polsce zomowców. Ale prawda jest inna. Dzisiaj białoruski OMON to dobrze wyposażone i uzbrojone po zęby osiłki przypominające antyterrorystów z filmów akcji. Tylko że w sobotę na ulicach białoruskiej stolicy walczyli nie z przestępcami, ale z młodzieżą i staruszkami, którzy świętowali 99. rocznicę ogłoszenia Białoruskiej Republiki Ludowej. Aż trzech zabrało się do 81-letniego poetę Jana Gryba. Zdjęcia wpychanego do autobusu emeryta z laską obiegły chyba wszystkie agencje informacyjne świata. I właśnie z tym teraz będą kojarzyć się rządy Aleksandra Łukaszenki, który od kilku lat próbował ocieplać relację z Zachodem.
Wszystko zaczęło się od wtargnięcia służb do siedziby centrum obrony praw człowieka Wiasna w Mińsku. Ponad 50 działaczy organizacji zatrzymano i zwolniono dopiero po kilku godzinach. Chodziło o to, by niezależni obserwatorzy nie zobaczyli brutalnej pacyfikacji protestu, ofiarami której padło co najmniej kilkaset osób.
Takiej ilości uzbrojonych funkcjonariuszy MSW Białorusini na ulicach swojej stolicy nie widzieli już dawno. Po raz pierwszy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta