Dwa pomysły podatkowe: z głową i bez
Celem podatkowych propozycji Donalda Trumpa nie jest zreformowanie niezbyt optymalnego systemu fiskalnego USA, ale udowodnienie wyborcom, że prezydent realizuje swoje obietnice.
Janusz Jankowiak
Pewnie nie interesowalibyśmy się tak bardzo reformą podatkową w Stanach Zjednoczonych, gdyby nie to, że jej losy mają bezpośredni wpływ na całą światową gospodarkę. Globalny rynek finansowy wycenia szansę realizacji wyborczych obietnic prezydenta Trumpa i ich znaczenie dla wzrostu gospodarczego.
Inwestorzy lubią niskie podatki i stymulację gospodarki przez wydatki publiczne, bo ich pozytywne efekty są szybkie i spektakularne. Ekonomiści są bardziej powściągliwi, bo widzą koszty, stawiają pytania o źródła finansowania i długookresowe następstwa. Ale to nie ekonomiści decydują przecież o wycenie akcji czy poziomach kursów walutowych.
W przypadku reformy podatkowej w Stanach mamy do czynienia z ciekawą sytuacją, bo zderzają się tu ze sobą dwie koncepcje. Pomysły większości republikańskiej na podatki są – w mojej ocenie – nie do pogodzenia z pomysłami prezydenta. Kongres jest pragmatyczny i stara się uchwycić istotę amerykańskich problemów z podatkami. Z propozycjami Kongresu ekonomista może się zgadzać lub nie. Ale przewodniczący Paul Ryan ze swoją koncepcją jest partnerem dla merytorycznej dyskusji.
Prezydent Trump ze swoim zarysem zmian wychodzi naprzeciw oczekiwaniom rynku. Ale celem tych propozycji nie jest zreformowanie niezbyt optymalnego systemu. Celem jest udowodnienie wyborcom, że prezydent realizuje swoje obietnice. Bez względu na koszty. Czy my tego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta