Grabarze starego ładu
Francuskie wybory prezydenckie to nie starcie Clinton i Trumpa, czyli establishmentu i nowego populizmu. Lewicowo-liberalne elity gorąco popierają mniejsze zło, ale Macron wcale nie jest bohaterem z ich bajki.
Emmanuel Macron jest takim samym populistą jak Marine Le Pen, Donald Trump i Viktor Orbán. Tak przynajmniej powinni przedstawiać go ci, którzy szafują tym określeniem. Wybiera sobie postulaty z programów lewicowych i prawicowych niczym przy szwedzkim stole, a bez konkretnego programu zmobilizował wokół siebie przedziwny masowy ruch. Co zaś najważniejsze, podobnie jak Trump pozuje na polityka spoza establishmentu i potrafi sprzedać ten wizerunek wyborcom zawiedzionym starymi elitami.
Mimo to populista Macron przedstawiany jest często jako polityk poważny, przewidywalny i wiarygodny, w przeciwieństwie do Le Pen – skrajnie prawicowej dziwaczki. A przecież Macron jest jej antytezą, w tym sensie, że...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta