Jak nie stracić pracownika zanim się go zatrudni
Pracodawcy chwalą się szybkim rozwojem, tymczasem tracą tysiące złotych na opieszałej rekrutacji.
Anna czyżewska
Proces szukania kandydatów można zamknąć w ciągu czterech tygodni. W dobie rywalizacji o pracowników rekrutacja toczy się często nawet trzy miesiące. Zniechęceni aplikujący, pogorszenie wizerunku przedsiębiorcy i obciążenie firmowego budżetu – lista skutków przedłużającego się „wyławiania" specjalistów jest długa. Pracodawca nienastawiony na ekspresową rekrutację może stracić szansę na znalezienie pracownika nastawionego na sukces firmy.
Wieloetapowy maraton
Z perspektywy pracodawcy rekrutacja to ciąg uporządkowanych aktywności, od nakreślenia wizji „pracownika marzeń", przez rozmowy kwalifikacyjne z kandydatami, po podpisanie umowy i ustalenie formalności. Z punktu widzenia aplikujących synonimem rekrutacji jest bezproduktywne czekanie. Po pierwsze działa to demobilizująco, po drugie zachęca do dalszego szukania lepszej oferty. Firma, która po żmudnej selekcji chce dać komuś zielone światło, często musi wznawiać rekrutacyjny maraton, bo kandydat właśnie podpisał umowę z konkurencją. Czy była lepsza? Być może po prostu szybsza.
– Kandydaci czują, czy proces, w który są zaangażowani, jest prowadzony w sposób przemyślany. Motywami przewodnimi takiej rekrutacji są transparentność i spójność, co w praktyce przekłada się na realizację procesu w zgodzie ze znanym kandydatom harmonogramem i zamysłem. Firmy,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta