Cień nad Sądem Najwyższym
W obronie niezawisłości sądy powinny być transparentne.
Wydawać się mogło, że poburzliwej batalii o Sąd Najwyższy, kiedy to dziesiątki tysięcy obywateli wyszło na ulice w jego obronie, sędziowie staną na wysokości zadania, a przede wszystkim ich decyzje będą zrozumiałe dla obywateli. Niestety nie wyciągnęli wniosków z lekcji demokracji. I choć SN nie został ostatecznie wygaszony, to wydaje się, że bardzo trudno będzie odbudować przez następne dziesiątki lat dość mocno nadszarpnięte społeczne zaufanie do władzy sądowniczej.
Czemu tak lakonicznie?
Wystarczy choćby przykład ostatniej decyzji SN o zawieszeniu postępowania kasacyjnego w związku ze sporem kompetencyjnym, którego w istocie nie ma. Nie chodzi przy tym o treść decyzji. Z tą można się zgadzać lub nie, ale wpierw trzeba poznać argumenty leżące u jej podstaw. A tych w istocie nie ma, gdyż tak się nie da określić lakonicznych kilku zdań postanowienia. Bardzo obszernie natomiast uzasadnił SN swoje stanowisko w uchwale I KZP 4/17, gdzie wskazał, że na żadnym etapie postępowania nie doszło do „rozstrzygnięcia tej samej sprawy" zarówno przez SN jak i Prezydenta RP. Nie doszło zatem do „nałożenia" się kompetencji tych organów, gdyż czym innym jest skorzystanie przez Prezydenta RP z uprawnienia do stosowania prawa łaski, a czym innym sprawowanie wymiaru sprawiedliwości przez SN. Nie ma tu żadnego „zbiegu" kompetencji. Co więcej, w oficjalnym stanowisku SN z 11 lipca...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta