Kijem w piłkę
Na boisku jednego z warszawskich liceów jeden z graczy trzyma drewniany kij zakończony płasko niczym wiosło, drugi rzuca w jego kierunku niewielką piłkę. Celuje w osłanianą przez rywala konstrukcję z trzech palików i dwóch poprzeczek. Grają w krykieta.
„W marcu 2014 roku grupa entuzjastów doszła do wniosku, że brakuje klubu, którego nadrzędnym celem byłaby promocja tej dyscypliny sportu w Polsce, przekładająca się na zwiększenie liczby naszych rodaków uprawiających krykiet" – piszą o sobie członkowie Warsaw Hussars, pierwszego klubu krykietowego założonego przez Polaków.
– Przez 20 lat mieszkałem na Wyspach, widziałem ten sport w telewizji, ale nigdy nie grałem, wolałem piłkę nożną i rugby – mówi „Rzeczpospolitej" Jerzy Suchodolski, prezes Warsaw Hussars Cricket Club. – Jednak kiedy wróciłem do Polski i skończyłem 40 lat, doszedłem do wniosku, że jestem za stary na sporty kontaktowe. Zgłosiłem się do Warsaw Cricket Clubu (pierwszego klubu krykietowego w Polsce, stworzonego w 1993 roku przez graczy z krajów „krykietowych" – red.). A w 2014 roku, wraz z innymi Polakami, którzy stawiali pierwsze kroki w WCC, postanowiliśmy założyć własny klub.
Od tamtej pory Husarzy zebrało się około 15, rozegrali kilkadziesiąt meczów, wystąpili w kilku turniejach, sami też parę zorganizowali, trenowali w Wielkiej Brytanii. I promowali krykiet, którego zasady nie są łatwe.
Wokół wicketu
Mecz toczy się na tu owalnym boisku o średnicy 120–140 metrów z udziałem dwóch 11-osobowych drużyn. Główna część gry odbywa się w centralnym punkcie pola...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta