Strach być Hiszpanem
Nikt nie wie, czy Puigdemont ogłosi niepodległość. Ale i tak narzucił prowincji narrację nienawiści do Madrytu.
Ivan Maqueda nic z tego nie rozumie.
– Tu się żyje świetnie, plaża, góry, pogoda, niezłe pieniądze. Niepodległość? Mówią, że dopiero dzięki niej Katalonia będzie naprawdę bogata. Ale ja w to nie wierzę, wolę, aby zostało, jak jest.
Kolumbijczyk siedem lat temu przejechał do Barcelony. Dziś pracuje jako taksówkarz, ściągnął żonę, dzieci. Ma obywatelstwo i 1 października mógłby głosować za pozostaniem prowincji w Hiszpanii. Ale nie będzie. Polityka go nie interesuje.
Serrat to faszysta
Takich w Katalonii są miliony, może nawet większość: przeprowadzony w lipcu na polecenie katalońskiego rządu regionalnego (Generalitat) sondaż pokazuje, że za secesją opowiada się 41 proc. mieszkańców prowincji, przeciw jest 49 proc. Ale wynik głosowania, które odbędzie się w tej sprawie w niedzielę, okaże się z pewnością diametralnie inny, to będzie miażdżące zwycięstwo secesjonistów, choć przy bardzo niskiej frekwencji.
Jednym z powodów są działania Madrytu. Po tym, jak Trybunał Konstytucyjny uznał, że referendum jest nielegalne, premier Mariano Rajoy robi wszystko, aby liczba głosujących została ograniczona: policja rekwiruje karty do głosowania, szuka, gdzie zostały schowane urny, grozi urzędnikom, którzy udostępnią lokale wyborcze, pozwami do sądu.
Ale jest też druga, mniej znana przyczyna spodziewanego sukcesu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta