Ostatnia nadzieja Włoch
Silvio Berlusconi jest traktowany przez europejskie elity jako mąż opatrznościowy, jedyny polityk mogący powstrzymać włoskich populistów – pisze politolog.
Zgodnie z obyczajem politycznym UE decydenci z jednych państw wpływają na politykę wewnętrzną w innych krajach. Tak było m.in. pod koniec 2011 roku we Włoszech. Według dziennikarskiego śledztwa „The Wall Street Journal" interwencja kanclerz Merkel u włoskiego prezydenta Napolitano przyspieszyła dymisję ówczesnego premiera Silvio Berlusconiego. Jakiś czas później na łamach „Financial Times" ukazano zakulisowe działania rodzimej i europejskiej elity, które zmierzały do obalenia legalnie sprawującego władzę, choć skompromitowanego na europejskich salonach „Cavaliere".
Po kilku latach od tego wydarzenia Berlusconi jest traktowany przez te same elity niemal jako mąż opatrznościowy. Wydaje się być jedynym, który w nadchodzących wyborach jest w stanie stawić opór siłom populistycznym. To nauczka dla liderów unijnych, że piętnowanie polityków narodowych lub ingerowanie w politykę krajową bywa krótkowzroczne.
Koszty kryzysu
Nadzieją przedstawicieli UE, którzy niedawno podejmowali Berlusconiego w Brukseli, jest przede wszystkim to, że po wyborach jego ugrupowanie Forza Italia utworzy rząd z obecnie rządzącą Partią Demokratyczną premiera Paolo Gentiloniego i byłego premiera Matteo Renziego. Obu ugrupowaniom może jednak zabraknąć odpowiedniej liczby parlamentarzystów. Co więcej, Berlusconi startuje w sojuszu z radykalną...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta