Błogosławieni Barbarzyńcy
Z grubsza biorąc, pizza jest plackiem, na który nałożono pokrajane pomidory, cebulę, fileciki anchois, czarne oliwki. Rodzajów jest mnóstwo, od wymyślnej capricciosa do popularnej, wypiekanej na ogromnych blachach i sprzedawanej w porcie". To chyba najważniejszy fragment „Barbarzyńcy w ogrodzie" Zbigniewa Herberta.
Jak żaden inny każe wprost postawić pytanie o to, w jakim charakterze polski poeta pojechał na południe Europy. Wysłannika plemienia barbarzyńców z północy, oddzielonych od źródeł cywilizacji żelazną kurtyną historii i geografii? Plemienia, które dzięki jego relacji miało nie tylko poznać historię malowideł na ścianach jaskini w Lascaux czy sposób budowy gotyckich katedr, ale też dowiedzieć się, co jedzą i piją przedstawiciele cywilizacji?
Tylko czy to na pewno Herbert jest tytułowym barbarzyńcą? A może pisze on o potrawach i trunkach z podobną czułością i dbałością o szczegół co o dziełach sztuki nie z kronikarskiej uczciwości, tylko dlatego, że jego książka jest...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta