Oddychają, chodzą, kochają, płaczą. Ale to nieważne. Nie istnieją
Masz koseki? Jesteś Japończykiem. Chyba że, jak w wypadku Riny, nie jesteś wpisany do żadnego rejestru rodzinnego. Przez jakiś czas lub przez całe życie. Kim wtedy jesteś? Cudzoziemcem? Nikim? Człowiekiem? Duchem?
Gdy urodził się jej syn, ciągle robiła mu zdjęcia. Później wyobrażała sobie na nich siebie. Że tak wyglądała jako dziecko. Brakuje jej świadomości, że jej historia też ma jakiś początek. Wszystko przez to, że urodziła się przed upływem trzystu dni od rozwodu matki.
Jeszcze do niedawna, zgodnie z japońskim prawem, każde dziecko urodzone w tym okresie automatycznie wpisywano do rodzinnego rejestru byłego już męża. Matka Riny bardzo tego nie chciała i postawiła na swoim. Nie powiedziała dlaczego, więc Rina może się tylko domyślać.
Decyzja miała swoją cenę – potępienie przez wielu bliskich. Babka zaczęła rozmawiać ze swoją córką, dopiero gdy ta wzięła ślub z nowym partnerem, biologicznym ojcem Riny. Ale i tak miała do niej pretensje do końca życia.
Gdy urodziła się Rina, nie było testów DNA, które szybko potwierdzałyby ojcostwo. A matka w żadnym wypadku nie życzyła sobie kontaktu z byłym mężem. Bała się, że on zrobi Rinie krzywdę? Że zabierze dziecko? Że będzie wymuszać kontakt, choć oboje wiedzieli, że nie jest jego?
Rina wraz z matką pozostawały zawieszone w niewiedzy przez dwanaście lat.
Choć matka wzięła ślub z ojcem Riny z miłości, nie obyło się bez problemów dla całej rodziny. Skandal w firmie, w której pracowali oboje, sprawił, że stracili pracę. Ponieważ dla ojca, wówczas pięćdziesięciolatka, znalezienie nowego zatrudnienia graniczyło z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta