Porwij mnie całą
Na koncert trzeba chwilę poczekać, bo zespół wraca właśnie z podpoznańskiej Murowanej Gośliny, gdzie tego samego wieczoru odbywała się gala disco polo. Pierwszy występ skończyli o 21, a do Warszawy mają prawie czterogodzinną podróż. Potem jeszcze krótkie przygotowanie i ponownie na scenę.
Ludzie dopiero się schodzą. Pierwszym obowiązkowym punktem wieczoru jest bar, gdzie piwo podaje się w plastikowym kubku udającym kufel. Wódkę też tu pije się z plastiku. Właściwie wszystko w tym warszawskim klubie jest z plastiku. Do baru pchają się głównie mężczyźni – ubrani w niedzielne koszule: białe, błękitne, w drobną kratkę, w kropki. Hollister California, Ralph Lauren, czasem obcisłe od Tommy'ego Hilfigera. Ale są i tacy w sportowych bluzach Prosto, a inni w marynarkach. Jeden z klubowiczów zdecydował się nawet na skopiowanie stylizacji niemieckiego piosenkarza Lou Begi, tego od „Mambo No. 5". Biała marynarka, kapelusz i udawany urok osobisty. Na pytanie, czym się zajmuje, odpowiada, że szczęściem. Kolekcjonuje je, żeby później uszczęśliwiać piękne kobiety – rzuca mi zalotnie. I od razy się tłumaczy, że znalazł się tu przypadkowo, bo właściwie nie lubi disco polo. Oczywiście. Jak my wszyscy.
– Tu jest fajnie, dobrze się bawimy. Przyjechałyśmy z kolegami na dwa samochody, bo mieszkamy w Pruszkowie. Czy często tu jesteśmy? Co tydzień! Ale lepsze imprezy są w piątki. W soboty, tak jak dzisiaj, jest mnóstwo osób, tłok i zbieranina. Dużo panieńskich i kawalerskich; robią tu te wieczory, bo jest fajna atmosfera. A muzyka? Przy disco polo każdy dobrze się bawi – mówi mi Martyna, a przytakuje jej Ola, uczące się w technikum.
Panny na wydaniu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta