Magia euroreformy
Niepowodzenie europejskiego planu Macrona może przysporzyć popularności politykom skrajnej prawicy i lewicy, którzy krytycznie odnoszą się do przekazywania nowych kompetencji instytucjom UE i mówią o dyktacie Niemiec w Europie – piszą analitycy Instytutu Zachodniego w Poznaniu.
Karol Janoś, Jacek Kubera
Francuski prezydent Emmanuel Macron i niemiecka kanclerz Angela Merkel nie przedstawili wciąż wspólnych propozycji reform w strefie euro, zapowiadając tylko, że mają zamiar to uczynić przed posiedzeniem Rady Europejskiej, które odbędzie się pod koniec czerwca. Analiza stanowisk dotychczas prezentowanych przez Francję i Niemcy pozwala jednak określić możliwe do zaakceptowania przez obydwa państwa przekształcenia Unii Gospodarczej i Walutowej.
Kolejne rządy Francji przekonują, że podstawowym problemem strefy euro jest brak jej odrębnego budżetu, do którego państwa posługujące się wspólną walutą wpłacałyby kilka procent swego PKB. Zadaniem budżetu byłoby niwelowanie – głównie poprzez inwestycje – różnic makroekonomicznych wewnątrz strefy, występujących między państwami Północy (Niemiec, Holandii, Austrii czy Finlandii) a Południa (Włochy, Grecja, Hiszpania, Portugalia, Cypr). Propozycje francuskie zakładają, że budżet byłby zarządzany przez ministra strefy euro kontrolowanego przez parlament (np. składający się z europosłów państw należących do strefy).
Niemcy od momentu powołania Unii Gospodarczej i Walutowej (UGiW) były przeciwne tworzeniu tego rodzaju mechanizmów, odrzucając ideę „unii transferowej". Są również sceptyczne wobec zwiększania wpływu instytucji europejskich (ministra, parlamentu) na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta