Wokanda: uniki ze strachu przed władzą
Tomasz Krawczyk Sędziowie też są ludźmi i mają prawo bać się orzekać w kontrowersyjnych sprawach, bo ich przyszłość zawodowa zależy od polityków – pisze sędzia.
Nie ukrywam, że asumptem do napisania tego artykułu był felieton redaktora Tomasza Pietrygi „Kolizja Szydło: sędzia dezerter powinien odejść". Artykuł był bardzo krytyczny, potępiający w czambuł sędziego, który w Sądzie Rejonowym w Oświęcimiu wpadł na głupi pomysł podjęcia próby przekazania sprawy kolizji premier Szydło do sądu okręgowego z uwagi na jej zawiłość. Autor pisze w nim m.in.: „(...) Sędzia, który nie chce rozpatrywać sprawy wypadku premier Beaty Szydło, powinien zrezygnować z wykonywania zawodu. Argument, że sprawa jest szczególnie zawiła i dodatkowo dotyczy byłej premier, dlatego trzwweba ją przenieść do większego sądu, jest żenujący (...)".
Decyzja o wystąpieniu o przekazanie sprawy do sądu okręgowego jest niewątpliwie zła, i to z kilku powodów. Jest wadliwa w warstwie merytorycznej – nie sposób bowiem uznać, że sąd rejonowy nie poradziłby sobie nawet ze sprawą kilkudziesięciotomową, obejmującą przesłuchanie kilkuset świadków (z własnego doświadczenia wiem, że takie też się tam zdarzają sędziom karnym), a na pewno aż takich rozmiarów sprawa o wykroczenie (nawet ta konkretna) nie posiada. Budzi zastrzeżenia z punktu widzenia ekonomiki...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta