Antykatolicka histeria
Kolejne granice są przekraczane. I nie mówię o PiS, ani o Sądzie Najwyższym, lecz o debacie na temat aborcji, w której rzekomi zwolennicy otwartości, praw człowieka czy wolności obywatelskich okazują się bliscy raczej bolszewikom czy hiszpańskim anarchistom niż rzekomo umiarkowanej centrolewicy.
Oczywiście można się cieszyć, że nadal nie leje się krew czy że – inaczej niż zachodni przedstawiciele feminizmu – nie atakują oni jajkami czy tortami biskupów w trakcie sprawowania mszy świętej, ale jak na polskie warunki i tak przekraczają granice. Trudno bowiem nie uznać, że takim przekroczeniem nie są bluźniercze napisy na budynkach kurialnych w Warszawie. To wyjątkowe, by atakować własność ludzi o innych poglądach, a potem chwalić się tym na Facebooku. Teraz mamy działaczki aborcyjne, które to robią. Zresztą, co też trzeba powiedzieć wprost: całkowicie bez sensu.
Tak się bowiem składa, że to nie Kościół hierarchiczny odpowiada za ten projekt. Jego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta