Święte krowy i klaksony
Jak się jeździ w Indiach? Powoli. Przekonanie o kompletnym chaosie na tamtejszych drogach jest złudne. Nie wierzcie, że nie ma tam żadnych reguł. Są. Tylko że inne.
Na zdrowy rozsądek miasto zaludnione przez 21 mln ludzi bez zasad na drodze pogrążyłoby się w apokaliptycznym chaosie. 3 mln pojazdów w Bombaju to ogromna liczba (w Warszawie zarejestrowanych jest 1,26 mln). W ciągu pięciu lat liczba ta wzrosła o 50 proc., z 2 do 3 mln. Trzeba też wziąć pod uwagę, że sieć drogowa w Warszawie liczy 2837 km, podczas gdy w Bombaju tylko niewiele ponad 2000 km. W efekcie zagęszczenie samochodów wzrosło w ostatnim czasie z 935 pojazdów na 1 km kw. do 1500. Do tego powstaje tam metro. Mieszkańcom Warszawy nie trzeba wyjaśniać, co oznacza dla organizacji ruchu budowa podziemnej kolei.
A tym, którzy tego nie doświadczają, musi wystarczyć przekonanie, że nic dobrego.
Nie dziw się niczemu
Przemieszczanie się po Bombaju to wyzwanie. Zagęszczenie ludzi jest ogromne. To tak jakby połowę mieszkańców Polski upchnąć w Warszawie. Uczciwie mówiąc, spora część pojazdów to wszelkiego rodzaju jednoślady. Ale to, co zaskakuje, gdy poruszasz się po drogach w Indiach, to różnorodność wehikułów. Na drodze możesz spotkać wszystko: samochody osobowe, taksówki, ciężarówki i autobusy. To akurat żaden ewenement. Możesz także napotkać tuk tuka (autoriksza), skuter, motor, choć to także nic szczególnego. Ale można stanąć twarzą...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta