Międzynarodowa sława „klątwy Jagiellończyka”
Po raz pierwszy od prawie 500 lat nieoficjalnie zajrzano do wnętrza komory grobowej ze szczątkami Kazimierza IV Jagiellończyka 13 kwietnia 1973 r., na dodatek w piątek. To nie wróżyło niczego dobrego.
Ówczesny główny archeolog wawelski Stanisław Kozieł wspólnie z Janem Myrlakiem, przy udziale Władysława Brożka i Jana Mazura przewiercili świdrem otwór długości 90 cm i raptem 2 cm średnicy. Na drucie włożyli małą żaróweczkę i to prymitywne urządzenie nazwali „kocim oczkiem". Przez dziurkę od klucza widać było jeno tajemnicze cienie i coś z drewna. „Dopiero 7 maja komisyjnie odkuto jeden z ciosów i – jak wspominał później Kozieł – przedstawił się nam widok straszny, jak po katastrofie samolotu". Oto, co po pięciu wiekach zostaje z człowieka, który był królem Polski i wielkim księciem Litwy.
Spojrzałem wstecz, w głąb dziejów. Tradycja otwierania i porządkowania monarszych grobów sięga końca wieku XVIII. W kwietniu 1791 r. młody starosta nowogródzki Tadeusz Czacki, upoważniony przez kapitułę krakowską i króla Stanisława – w czas huraganów nad Rzeczpospolitą – otwierał groby, mając prawo decydowania, jakie „klejnoty pogrobne" wyjąć, a co pozostawić. I tak było przez cały wiek XIX aż do chwili eksploracji grobu Kazimierza IV. Zawsze takim pracom towarzyszyła powaga majestatu śmierci; włodarze katedry wyrażali zgodę, nigdy też nie zdarzyło się zagrożenie życia dla badaczy czy muratorów. 19 maja metropolita krakowski Karol kard....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta