Nienaiwne obrazki
Hip-hop to świat rzuconego w powietrze hasła, szybkiej riposty, aluzji, skrótu myślowego. Do opowiedzenia o tym komiks nadaje się idealnie.
Hip-hop narodził się w skrajnie zaniedbanym, nękanym podpaleniami Bronksie połowy lat 70. – nowojorskiej dzielnicy gruzowisk i pustostanów. Kiedyś to wydawało się zupełnie normalne miejsce, ale odkąd przedzieliła je autostrada, ruszyła lawina przesiedleń zmieniająca jego strukturę etniczną i sypnęło narkotykami, prezentowało się już tylko postapokaliptycznie. Jedyną przyszłością młodych były gangi – wówczas organizacje przestępcze, ale też poniekąd oświatowe. Kradziono, wymuszano i bito nie zawsze po to, żeby przeżyć, ale też z tego samego powodu, z którego ćpano – z nudów. Żeby uciec od rzeczywistości albo desperacko zwrócić na siebie uwagę.
Wiele napisano i powiedziano już o tym, jak hip-hop powstawał z niczego – imprezowi wodzireje ery disco stawali się raperami, bo rymowanki najlepiej działały na tłum, a didżeje puszczający muzykę z płyt z braku laku (tudzież środków) pełnili rolę jednoosobowych orkiestr. Ale Ed Piskor postanowił to w „Hip Hop Genealogii" narysować i opowiedzieć sekwencją kadrów. Sam pomysł, z którego nagradzaną realizacją Polacy wreszcie mają okazję zapoznać się na własne oczy (komiks ukazał się u nas nakładem Timof Comics), okazał się trafiony z wielu powodów.
Pierwszym jest warstwa wizualna – to, jak hiphopowcy wyglądali i się nosili od początku było równie ważne, o ile nie ważniejsze od tego, co mieli do powiedzenia....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta