Jedna para czarnych rękawiczek
Mija właśnie pół wieku, a olimpijski ogień z Meksyku nie gaśnie. Ci, którzy pamiętają rok 1968, w większości są zgodni: to były igrzyska, które na zawsze pozostaną w historii. Przede wszystkim zostało po nich najważniejsze sportowe zdjęcie XX w.
My mamy dodatkowy powód, by Meksyk wspominać wyjątkowo. Właśnie wtedy pierwszy raz zobaczyliśmy olimpijską rywalizację na żywo. Telewizja była jeszcze czarno-biała, ale te październikowe noce bardzo kolorowe. Olimpijskie studio w TVP do białego rana prowadzili Stefan Rzeszot i młodziutki Jacek Żemantowski, który był tak naturalnie podniecony, że równie podnieceni kibice polubili go od pierwszego wejrzenia. Stał się w ciągu dwóch tygodni gwiazdą, właściwie niewiele w tym kierunku robiąc. Wykreował go sam sportowy spektakl, Żemantowski był w studio taki jak my przed telewizorami – radosny i szczęśliwy, że może wreszcie być tam, gdzie bije serce sportu – w tym samym czasie co reszta świata.
I zobaczyliśmy, jak Bob Beamon nie może uwierzyć w to, co zrobił, bijąc kosmicznym wynikiem 8,90 m rekord świata w skoku w dal (pisano wówczas, że był to skok w XXI w.), jak Dick Fosbury skacze wzwyż stylem, który nikomu przedtem nie przyszedł do głowy. Oraz to, co zdumiało wszystkich: Tommiego Smitha i Johna Carlosa wznoszących pięści w czarnych rękawiczkach podczas dekoracji medalistów w biegu na 200 m.
Surowa kara
To była pierwsza tak mocna polityczna demonstracja na stadionie, i to w dodatku w roku, gdy świat się chwiał. Armie Układu Warszawskiego zmiażdżyły Praską Wiosnę (wielki biegacz Emil Zatopek ze łzami w oczach rozmawiał z radzieckimi czołgistami), w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta