Koniec dyktatu supermodelek
Chude, długonogie, nierealne boginki przez ostatnie dwie dekady królowały w świecie mody. Zasiały przekonanie, że trzeba wyglądać i zachowywać się, jak one. Teraz to się zmienia.
Gdyby rozejrzeć się po krajobrazie mody ostatnich 18, może 20 lat, cóż tam zobaczymy? Ciuchy, które wyszły z mody, a niektóre nawet już do niej zdążyły wrócić... Setki dziewczyn, na których te ciuchy oglądałyśmy. Dziewczyny młode, bardzo młode, piękne, chude i wysokie.
Przy 170 cm wzrostu było się w modelkowym biznesie liliputem, po trzydziestce szło się na wymuszoną, choć niekoniecznie zasłużoną emeryturę. Trzeba było mieć piękne ciało – gładkie, sprężyste, nieskazitelnie wyrzeźbione częściowo naturą, częściowo siłownią i pracą personalnej trenerki.
Najmniejszy ślad celulitu na udzie Kate Moss wywoływał panikę. Skandal! Jak można publicznie pokazać coś takiego? Ale w końcu był Photoshop. Załatwiał to, czego naturalnymi metodami nie udało się doprowadzić do perfekcji. Grafik miał robotę: wydłużyć nogi, wyszczuplić owal twarzy, wygładzić zmarszczki.
Kto by się przejmował, że rezultat tych zabiegów miał niewiele wspólnego z pierwowzorem? Można było najwyżej się pośmiać z niektórych wpadek Photoshopa: trzy nogi, obcięta ręka. Ale co z tego? W reklamie wyglądało pięknie, młodo i perfekcyjnie. Na zdjęciach mody i na zdjęciach ulicznych blogów widać było tylko szczupłe dziewczyny i głównie jasne piękności rasy kaukaskiej. Dziewczyny o ciemniejszej skórze skarżyły się, że mimo pozorów emancypacji, wciąż są traktowane jak gorszy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta